Torba na motocyklu?
Jakie cechy powinna mieć torba, używana w ciągle zmieniających się warunkach pogodowych? Czym powinna się charakteryzować, żeby miała wiele zastosowań? Jaka powinna być, żeby sprawdziła się na wyprawie motocyklowej? Powinna wytrzymać…
Po pierwsze – wytrzymałość!
To jest główny warunek jaki stawiam przed sprzętem. Nie skupiam się na marketingowych opisach, materiałach, wyglądzie – dla mnie liczy się tylko to, że musi spełniać swoją rolę i wytrzymać w naprawdę czasem bardzo ciężkich warunkach włóczęgi motocyklowej.
Musi pomieścić dużo więcej niż się wydaje – ubrania, narzędzia, jedzenie, podstawowe części zapasowe, apteczkę, kosmetyki, sprzęt fotograficzny, sprzęt biwakowy i kilka jeszcze innych rzeczy. Musi to wszystko w sobie przewieźć, bez narażania na uszkodzenie, z punktu A do punktu B, przytroczona do motocykla tylko pasami. Musi znieść wiele kilometrów drgań, nie przetrzeć się, nie puścić wody do środka, wytrzymać codzienne pakowanie, rozpakowywanie, troczenie do motocykla. Musi wytrzymać upadki razem z motocyklem na najróżniejsze podłoże, co przy moim sposobie podróżowania, potrafi się zdarzać dość często. Musi to robić dzień po dniu, czasem przez wiele dni.
Kufer czy torba?
Jest wiele sposobów na przewożenie bagażu na motocyklu – od kufrów, przez sakwy, worki, rogale, po torby. Sprawdziłem większość z tych rozwiązań, każde ma swoje plusy i minusy, moim zdaniem. Od kilku ładnych lat używam tylko toreb, nie wymagają specjalnych stelaży, mocowań, nie wymuszają dzielenia bagażu, na noclegach to bardzo wygodne, odpinamy jedną torbę, zarzucamy na ramię i idziemy do hotelu, na kwaterę, czy do lasu – w zależności od tego jaki rodzaj noclegowania wybraliśmy akurat w tej podróży. Przetestowałem już kilka toreb – od tanich, po nieprzyzwoicie drogie, wszystkie na swój sposób spełniały swoje zadanie, ale w każdej czegoś mi brakowało.
Torba bez pamięci…
Adventure Bag zostanie ze mną na długo, już to wiem. Ma wszystkie cechy idealnej torby motocyklowej, do tego posiada kilka cech, których szukałem, nie zdając sobie z tego sprawy. Jedną z nich jest kompletny brak „pamięci”. Jak wspomniałem wcześniej, nie zagłębiam się w to, jakiej technologii użyto, czy jakich materiałów, szkoda mi na to czasu, torba to tylko torba, musi robić to, do czego została stworzona. Pamięć, o której wspomniałem, to zupełny brak odkształceń i przetarć w miejscach mocowania pasami do motocykla. Każda torba motocyklowa na folderze reklamowym wygląda bardzo kształtnie, jest idealnie wypełniona, bez jakichkolwiek wystających elementów itp. W praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Czasem trzeba coś dopakować do już spakowanej torby, czasem spakować inaczej niż dzień wcześniej – takie działania skutkują odkształcaniem się materiału, co po czasie ani dobrze nie wygląda, ani nie jest wygodne. Adventure Bag 60 nie ma pamięci, po prostu nie ma. Podczas ostatniej włóczęgi, przejechała w tydzień 5,5 tysiąca kilometrów, w temperaturach od kilku stopni na plusie, do upałów ponad 30°C. W słońcu, deszczu, codziennie troczona, odpinana, pakowana, rozpakowywana – pozostała foremna, kształtna, miękka, materiał nigdzie się nie przetarł, nie odbarwił, nie naciągnął.
Podróż na jednym pasie
Największym zaskoczeniem było dla mnie, kiedy już wracając, już w kraju, przez mój głupi błąd, jeden z pasów mocujących wkręcił się w tylne koło i został zerwany, stalowa klamra została rozerwana i torba trzymała się tylko na jednym pasie. Nie wiem ile kilometrów tak przejechałem, zorientowałem się na którejś z kolei stacji benzynowej. Około 25 kilogramów, trzymało się na jednym pasie, podczas jazdy, przez nie wiem ile kilometrów – na torbie nie zostawiło to żadnego śladu. To mi się jeszcze nigdy nie zdarzyło… Jedynym minusem, który udało mi się zaobserwować, to przy przesadnym przepakowaniu torby – przydałyby się odrobinę dłuższe paski kompresyjne.
Inne zastosowania
Oprócz zastosowania stricte zgodnego z przeznaczeniem, torba potrafi spisywać się dobrze również w innych sytuacjach. Dobrze zamocowana, przy wywrotce w terenie, działa świetnie jako zabezpieczenie przed przygnieceniem nogi pod motocyklem. Kiedy nocujemy „na dziko”, po opróżnieniu jej ze sprzętu biwakowego – z powodzeniem można jej używać jako siedzenia, stawiając ją na boku. Jeśli lubimy hamakować – rozwiązuje nam problem, co zrobić z ciuchami, kaskiem i butami moto – pakujemy wszystko do torby, torbę wrzucamy pod hamak i najgorsza ulewa nie zamoczy nam ciuchów. Jeśli miejsce rozbicia obozu jest oddalone od źródła wody – torba świetnie działa jako wiadro/miska na wodę. Można w niej przenieść wodę do obozu, umyć się, umyć naczynia, czy zrobić podstawowe pranie. Należy tylko pamiętać, aby później wywrócić ją na drugą stronę, wtedy błyskawicznie wyschnie.
Podsumowując – czy jak zużyję ten egzemplarz to kupię następny? Bezwzględnie tak. Czy mogę ją z czystym sumieniem polecić każdemu włóczędze? Bezwzględnie tak. Ma wszystkie cechy które powinna posiadać, jeśli do tego dodać naprawdę uczciwą cenę i fakt, który akurat dla mnie ma znaczenie, czyli to, że Fjord Nansen jest firmą polską – szczerze polecam i wiem, że nie będę się musiał tego wstydzić.