Trzy kroki do ciepła na Islandii

Kluczowym elementem podróżowania po Islandii i zbierania tutaj dźwięków jest jak najdłuższe utrzymanie ciepła. Niskie temperatury na wyspie towarzyszą nam praktycznie przez cały rok (nawet latem jest to rzadko wynik dwucyfrowy), podobnie jak wszechobecny wiatr. Ja zajmuję się nagraniami terenowymi – podróżuję po wyspie, zaglądam do jej najdalszych zakątków, także pod ziemią – do jaskiń lawowych. Wychodzę też na wulkany. Także ten w erupcji. Wszystko po to, żeby mikrofonem zebrać dźwięki i pokazać ludziom, jak brzmi Islandia.

Trzy kroki do ciepła na Islandii

BIELIZNA MERINO

Ponieważ klimat na wyspie zmienia się gwałtownie i często jest mokro, już samo przemieszczanie się po Islandii wymaga odpowiedniego ubioru i innych akcesoriów zapewniających ciepło. A w moim przypadku sytuacja jest też o tyle wyjątkowa, że nagrania terenowe wiążą się z długotrwałym staniem w bezruchu. Wiecie, ile można wytrzymać przy odczuwalnej temperaturze -12 stopni Celsjusza i silnym wietrze? Niezbyt długo. A często do miejsca, w którym nagrywam, muszę maszerować pod górę kilka kilometrów. Jest to zatem połączenie bardzo specyficzne.

 

W moim przypadku najważniejszym słowem są więc: WARSTWY. Począwszy od tej najważniejszej, czyli bielizny termicznej. Od pewnego czasu korzystam z bielizny MERINO, która według producenta składa się z wełny 40% i szybkoschnących, elastycznych włókien poliamidowych – 60%. To dla mnie game changer, bo do tej pory korzystałam z bielizny 100% z wełny i do wyżej wymienionych zastosowań nie był to najlepszy wybór. Bielizna utrzymywała ciepło w bezruchu, to fakt, ale podczas większego wysiłku szybko mokła, długo schła, a taki mokry okład na plecach w zimie był ostatnią rzeczą, którą chciałam mieć. MERINO od Fjorda Nansena dużo lepiej sprawdza się w ruchu, schnie bardzo szybko, a ciepło podczas długich okresów nieruszania się nadal jest. Nie w takim stopniu jak stuprocentowa wełna, ale to jest właśnie wybór, który trzeba podjąć – dla osób, które w outdoorze są aktywne, ten podział 40/60 zdaje się dużo bardziej korzystny. Ja narzucam na nią bluzę puchową, a w bardzo wietrzne dni nieprzemakalną kurtkę i jest mi idealnie. Co też dla mnie ważne, bielizna MERINO jest wygodna – szycie sprawia, że przestaję czuć, że mam ją na sobie. No i jest też po prostu ładna. 

RĘKAWICZKI, MASKA, CHUSTA – czyli niezbędne akcesoria

W bezruchu podczas nagrań terenowych chodzi o to, by nie zakłócić brzmienia natury żadnym szelestem czy niepotrzebnym ruchem. A ja mam tendencję do odmrażania dłoni, więc rękawiczki są stałym poza słuchawkami i rekorderem – najważniejszym elementem mojego ekwipunku. Muszę manewrować przy sprzęcie, dlatego rękawiczki powinny dawać swobodę ruchów, a jednocześnie powstrzymywać wiatr i zapewniać ciepło. Zabawna historia z rękawiczkami WIND SMART jest taka, że kiedy z nich korzystałam, nie wiedziałam, że tak się nazywa ten model. I że mają wiatroszczelną membranę X-Block. A myślałam: „te rękawiczki nie przepuszczają wiatru, ale super”. A zatem żadna autosugestia nie wchodziła w grę!

Poza dłońmi, twarz, szyja i uszy są kolejnymi wrażliwymi na odmrożenia od wiatru miejscami. Kiedy jest bardzo zimno i mocno wieje, wykorzystuję maskę ICE WIND PRO. Wcześniej używałam tylko jednej maski innego, ale zraziłam się na długo, ponieważ nie zapewniała odpowiedniej wentylacji i w związku z tym para szybko się skraplała, powodując jeszcze większy problem (na wietrze i dużym mrozie nikt nie chce chodzić z mokrą twarzą). ICE WIND PRO przekonała mnie do siebie wygodnymi otworami na nos i usta, przez które można swobodnie oddychać, a jednocześnie nie przepuszczają one wiatru. Do tego zapięcie na rzep pomaga szybko dopasować maskę. Co bardzo mnie ucieszyło, maska jest dłuższa niż znane mi do tej pory, dlatego zastępuje też szalik lub chustę, pełniąc podwójną funkcję. Czułam się w niej dobrze opatulona, bezpiecznie osłonięta od zimna. Bezpiecznie i skutecznie.

Jest jeszcze jeden element ubioru, który mam cały czas przy sobie – chustę, znaną czasem jako buffka. Od jakiegoś czasu używam ciągle chusty HEADGEAR 8W1. Nazwa wskazuje na osiem ról w jednej chuście, ale ja znalazłabym więcej. Wychodząc z domu, zakładam ją na nadgarstek zawsze – czy to idąc na nagrania, czy biegać. Nigdy nie wiadomo do czego się przyda – jako czapka, opaska, osłona szyi, raz nawet używałam jej jako opaski uciskowej dla bolącego kolana! Chusta HEADGEAR ma przyjemny, a jednocześnie syntetyczny, czyli odporny na czynniki zewnętrzne i wytrzymały materiał, który szybko schnie.

TERMOS HONER i KUBEK LANDO 

Możliwość wypicia ciepłej herbaty pośrodku zamrożonego pola lawowego jest absolutnie niezbędna. Bez termosu w ogóle nie ruszam się na wyprawy po Islandii. Dlatego próbowałam wielu, naprawdę wielu. Duże, małe, stalowe, miedziane, szklane. I żaden z nich nie był tak dobry i tak długo nie trzymał ciepła jak termos HONER i mówię to z ręką na sercu. Jestem jego wierną fanką, herbata potrafiła być gorąca po nawet 8 godzinach w drodze! Nic dziwnego, że termosy Fjorda Nansena są okryte legendą. Termos jest lekki, zgrabny, z łatwością wchodzi w boczne kieszenie plecaka, wytrzymały, super wygląda no i spełnia swoje zadanie powyżej oczekiwań. Must have.

 

To samo muszę napisać o kubkach termicznych LANDO. Swój wykorzystuję do picia kawy, którą uwielbiam, kiedy jest wściekle gorąca i kubek taką również zapewnia mi na parę godzin. Co ważne, jego dziubek nie pozwala na rozlewanie napoju po kurtce, co zdarzało mi się w przypadku innych kubków termicznych wręcz nagminnie. Dlatego z łatwością mogę pić kawę, prowadząc samochód.

Trzy kroki do ciepła na Islandii

Ciepło. To jest właśnie słowo, które przychodzi mi na myśl. Tak bardzo potrzebne wobec powszechnego deficytu na Islandii. I tak szybko osiągalne.

 

 

Kaśka Paluch, Noise From Iceland

  • search