Test – skarpety Hike Kevlar na polskich szlakach

Test - skarpety Hike Kevlar na polskich szlakach

Yatzek otrzymał od nas pierwsze skarpety dzięki portalowi NGT. Od tamtej pory przetestował już większość modeli, więc naprawdę ma porównanie! Poniżej znajdziecie najbardziej wyczerpujące informacje o Hike Kevlar jakie możecie gdziekolwiek znaleźć w sieci.

 

Test pochodzi z bloga Jacka i jest dostępny także na stronie NGT (Niezależnej Grupy Testingowej).

 

„Można boso i w ostrogach, można w dobrych butach i dobrych skarpetach. Zdecydowanie dobre skarpety (wespół z dobrymi butami) pozwalają cieszyć się długim i komfortowym wędrowaniem.

 

Tym razem test prowadziłem równolegle z dwoma innymi modelami tego samego producenta – grubszymi Trek Kevlar i zimowymi Mountain Kevlar. O ile tych ostatnich używałem sporadycznie, to Treki gościły na moich stopach zamiennie z modelem Hike – w zależności od konkretnych uwarunkowań.

 

Jak wspomniałem, oceniam już drugą parę skarpet FN Hike Kevlar. Po pierwszej parze i ich mocniejszej wersji Trek, właściwie w terenie nie używam innych. Co więcej, zakupiłem dwie pary Treków, przez co mój stan posiadania to dwie pary Hike, trzy pary Trek i jedna para Mountain. Wszystko od Fjorda Nansena.

Dane techniczne.

Hike Kevlar to skarpety do lekkiego trekkingu, a dokładniej do hikingu. Nie wdając się w nazewnictwo, są to lekkie skarpety z przeznaczeniem do wędrówek. Posiadają konstrukcję wzmocnioną na pięcie i w palcach włóknami aramidowymi – Kevlarem, co nadaje im wysoką odporność na zużycie.

 

Posiadają stosowne strefy amortyzujące – od spodu i wentylujące – od wierzchu. Przez śródstopie przechodzi dobrze działający ściągacz – żółta „zebra”. Łydkę opina zaś górny ściągacz, dopełniając konstrukcji skarpety.
Skarpety Hike Kevlar należą do lekkich w swojej klasie, – ważą 57 gramów. Sięgają poniżej połowy łydki, a rozmiar 39 – 42 dobrze opina się na mojej stopie o długości 26,5cm.

 

W swym składzie zawierają:

Coolmax 14% – wentylacja wierzchu stopy,

Lycra – 2% – strefa górnego ściągacza,

Kevlar – 4% – wzmocnienia strefy palców i pięty,

Amicor – 69% – główny materiał akrylowy,

Prolen Siltex – 11% – antybakteryjne i antyzapachowe włókna z jonami srebra.

 

Skarpety wyprodukowano w Polsce.

Użytkowanie w terenie.

Po otrzymaniu skarpet, od razu przeszły przez proces ważenia i fotografowania, co zresztą dało się już zauważyć. Ale dopiero testy w terenie miały wykazać cechy produktu. Pierwsze wędrówki w lokalnym terenie Hike zniosły bez problemu, zresztą i ja także.

 

Właściwie to na tym mógłbym poprzestać, bo skarpety po założeniu na stopę i przejściu pierwszych metrów, właściwie pozwalają o sobie zapomnieć. Świetne dopasowanie do stopy i brak jakichkolwiek negatywnych doznań, powodują, że czasem zapominałem by zwrócić uwagę na ich sprawowanie się, co przecież jest istotne dla oceny w czasie testu.

 

Przed pierwszym założeniem przyciąłem paznokcie u stóp, pomny ich destrukcyjnego wpływu na pobratymców od Smartwoola, kiedy to po dwóch tygodniach wędrówki, odrośnięty paznokieć u palucha przetarł tamte wełniane cudeńka.

 

W trakcie kolejnych wędrówek potwierdziłem zalety skarpet Hike Kevlar. Nowe, mięsiste spody dobrze amortyzowały i współpracowały z wkładką i podeszwą buta. Palce i pięty nie naciągały się i nie zmieniały fasonu, a płaski szew u nasady palców był niewyczuwalny. Ściągacz na śródstopiu nie pozwalał skarpecie przekręcać się czy zsuwać. Wierzchni, jaśniejszy panel dobrze odprowadzał pot, choć tutaj moje osobnicze właściwości nie pozwoliły w pełny docenić tego rozwiązania, jako że niemal się nie pocę, także stopy nie mają tego problemu. A może jednak się pocą stopy, ale skarpety wzorowo dają sobie z tym radę…? Tak czy inaczej, – w tej kwestii nie mam żadnych zastrzeżeń do skarpet.

 

Górny ściągacz nie powoduje nadmiernego ucisku, ani też z czasem się nie rozciągnął, niezmiennie utrzymując skarpetę na właściwym miejscu. Zwykle noszę skarpety naciągnięte gładko, co się nie podoba koleżance, twierdzącej że wyglądam jak harcerz bądź synek mamusi. Ja jednak lubię mieć wszystko równo i gładko, moda mnie raczej nie rusza…

 

Materiał skarpety nie wykazuje jakichś szczególnych upośledzeń. Nie łapie zbyt szybko zapachów, nie powoduje żadnych podrażnień. Dla potrzeb testu na długich szlakach prałem je bardzo rzadko, bo i w zasadzie nie odczuwałem (ani też współwędrowcy) wyraźnej potrzeby by to uczynić, a także chciałem sprawdzić ich zachowanie w warunkach mniej cywilizowanych. Jednak pranie także nieraz zaliczyły.

 

W kwestii prania uwidacznia się ich szczególna cecha – schną powoli. Właściwie, to po praniu cały dzień są wyłączone z użycia, bo lubią sobie spokojnie doschnąć. Czas ten wydłuża się gdy zamokną w marszu w wilgotnych warunkach i są przy tym zabrudzone. Warto je wtedy zdjąć i starannie uprać, bo wilgotne albo zabrudzone i przesuszone, stają się nieco ostrzejsze, zwłaszcza gdy i stopy wilgotne stają się wrażliwsze.
Przez cały ciepły sezon 2016 roku, Hike Kevlar były moimi podstawowymi skarpetami w czasie krótszych i długich wędrówek. Starałem się w nich jak najwięcej chodzić i jak najrzadziej zmieniać, piorąc przy tym niezbyt często. Używałem z nimi butów Keen Marshall Mid, Quechua Arpenaz 100 Mid, Adidas AX2 Beta Mid oraz Zamberlan 307 TrailLite HBS Mid.

 

Skarpety we wspomnianych butach na moich stopach przewędrowały Beskid Wyspowy, Gorce, Szlak Niebieski Graniczny (ok. 200km), Szlak Kaszubski (ok. 220km), Beskid Sądecki i wiele lokalnych bezdroży w mojej okolicy – Wiśnicko-Lipnicki Park Krajobrazowy.

 

Szacuję, że w ciągu sezonu 2016 zrobiły ze mną około 700 km, a może i więcej.

Ciekawostka i uwaga.

Wędrując Szlakiem Niebieskim Granicznym, gdzieś w Beskidzie Niskim spotkałem jednego z czytelników NGT.pl, który nota bene mnie rozpoznał i kojarzył z niniejszego bloga. Przyznał, że po mojej recenzji zakupił skarpety od Fjorda Nansena, ale już teraz nie pamiętam czy chodziło o model Hike czy Trek, po czym przekazał je dalej, gdyż gryzły go w palce…

 

I tu jest ważna uwaga. Nie należy zbyt mocno przycinać paznokci (u stóp) przed- lub w dniu wyruszenia na szlak. Odsłonięta delikatna skóra jest podatna na podrażnienia, a mocne włókna w tej sekcji, potrafią drażnić co wrażliwszych osobników. Moje paluchy są już uodpornione, ale jeśli ktoś na co dzień nosi cienkie stopki do miękkiego obuwia, a raptem zmieni i jedno i drugie maszerując przy tym forsownie, to taki efekt może mieć miejsce.

Wytrzymałość i stopień zużycia.

Serię Kevlar lubię i cenię za ich wytrzymałość. To bardzo pożądana cecha na długich szlakach.
Także komfort fizyczny i termiczny są na wysokim poziomie. Nic nie obciera, nic nie uciska, nie ma problemu z odprowadzaniem potu. Po kolejnych praniach skarpety nadal trzymają fason. O ile model z 2012 roku się zbiegał po praniu, to obecne są niewrażliwe na ten zabieg.

 

Dłuższe schnięcie wynika z gęstego splotu w newralgicznych miejscach, co jest zrozumiałe.
W starszej wersji spodnia część wycierała się w okolicach nasady palców, przed śródstopiem. Nowsze eksploatowałem na tyle długo, że problem powinien się już pojawiać, jednak wygląda na to, że trwałość tych okolic została poprawiona. Właściwie nie miałem do czynienia ze skarpetami, które wytrzymałyby tak intensywne użytkowanie, nie wykazując znaczącego zużycia. Obszar palców i pięt jest (u mnie) niezniszczalny, gdy inne skarpety dawały już w tych miejscach za wygraną znacznie wcześniej.

 

Porównanie wersji wcześniejszej i bieżącej pokazują fotografie.

Podsumowanie.

Skarpety Fjord Nansen Hike Kevlar to bardzo dobra pozycja. Dla mnie wespół z pozostałymi członkami rodziny – modelami Trek i Mountain, – wręcz idealne. Starannie zaprojektowane i takoż wykonane przy udziale właściwie dobranych materiałów, dają pewność na długich wędrówkach.

 

Pewnie leżą na stopie, równie dobrze spisują się w marszu i są w zasadzie bezobsługowe – zwłaszcza wtedy, gdy omijamy cywilizację z jej zdobyczami przez wiele dni.

 

Są wykonane w Polsce – a więc popieramy rodzimy przemysł, a przy tym są racjonalnie wycenione. Warte są każdej złotówki na niej wydanej, choć ja kilka par otrzymałem do testów… Tym niemniej kolejne kupiłem na zapas, widząc w nich niezawodnych kompanów moich wędrówek.

 

W swoich recenzjach nader często wydaję bardzo pozytywne werdykty. Jednak założyłem, że nie będę walczył ze sprzętem czy wyposażeniem, do których nie mam przekonania. Jeszcze przez jeden dzień mogę się pomęczyć, ale z pewnością na dwutygodniowy szlak nie zabrałbym czegoś, do czego przynajmniej nie jestem przekonany. Za młodu popełniałem takie błędy, ale już z nich wyciągnąłem wnioski.

 

Obecnie buduję bazę sprzętu i wyposażenia, które zdobywają moje zaufanie i które włączam do swoich zasobów jako pewne dla mnie i polecane dla innych. I takie są niewątpliwie skarpety Fjord Nansen Hike Kevlar. Zdecydowanie polecam!”

  • search