Adventure Race - Łowcy Przygód
Rajd przygodowy to dyscyplina łącząca co najmniej 3 formy przemieszczania się, zawierająca zadania specjalne po drodze, oczywiście całość jest wielką imprezą na orientację. KTN Łowcy Przygód w tym roku zadebiutowali w kalendarzu takiego typu zawodów, a nasz Test Team nie mógł się oprzeć aby nie wypróbować takiej formy rywalizacji.
Klimatyczne schronisko Łowców Przygód w Porzeczu (woj. Pomorskie), otaczające je niesamowite tereny oraz chęć sprawdzenia się nakręcało nas do działania jeszcze bardziej.
Zagadnienie jakim jest Adventure Race (AR) było dla nas czymś zupełnie nowym. Zaczęliśmy od rozpoznania tematu. Po kilku rozmowach oraz przeczytanych artykułach mięliśmy już pewien obraz czego możemy się spodziewać. Największy ścisk w żołądku pojawił się jak organizator opublikował schemat trasy.
76 km – z buta, na rowerze i w kajaku. Już wiemy że do tego należy dodać jeszcze około 10 km i nastawiamy się na ponad 80 km trasę. Limit czasu to 15 h ? wydaje się być dużo ale dochodzi nawigacja, strefy zmian, zadania specjalne ? może być mało.
Po za przygotowaniem fizycznym i psychicznym spory nacisk postawiliśmy na logistykę. Minimalizujemy czas spędzony na strefie zmian, rozpisujemy ile wziąć jedzenia, napojów, pilnujemy się i jemy co godzinę aby nie opaść z sił w najmniej oczekiwanym momencie.
Sprzęt: rowery, worki kajakowe, plecaki biegowe z bukłakami, buty biegowe, buty SPD, mapniki, czołówki, latarki rowerowe, apteczki, kompasy? Chyba wszystko, to lecimy!
Na mecie stawiło się 12 dwuosobowych zespołów z całej Polski. Zdecydowana większość z nich miała już doświadczenie z takimi imprezami i perspektywa ścigania się z wyjadaczami powodowała kolejny ścisk w żołądku. Ale plan mamy prosty: Robimy swoje, najlepiej jak potrafimy i z głową!
START!
Rajd rozpoczyna się łatwym zadaniem z azymutami. Zdobywamy mapę PROLOGU i ruszamy. Okoliczności przyrody zachwycają od początku. Uśmiechy nie schodzą z twarzy i bezproblemowo zdobywamy kolejne punkty PROLOGU.
Dolatujemy na koniec PROLOGU na 6 miejscu gdzie czekało na nas Zadanie Specjalne. Wdrapujemy się na ściankę wspinaczkową, pudłujemy z pistoletu pneumatycznego w tarczę co skutkuje karną rundką (600m). Po wszystkim rozpoczynamy Etap Rowerowy. Spore przewyższenia oraz sprytnie umiejscowiony pierwszy Punkt Kontrolny już na ?dzień dobry? zafundował nam nie małe trudności ? ale na szczęście nie tylko Nam 🙂 . Po rowerach meldujemy się na Strefie Zmian jako 4 ekipa! Radocha jest ogromna, studzimy się izotonikiem i batonikiem po czym lecimy ?na lekko? na 6 kilometrowy Bieg na Orientację. Lecimy swoim tempem, ciągle mając w głowie że to dopiero początek, przed nami jeszcze ok. 60 km, nie możemy się teraz ?spalić?. Jedna ekipa Nas mija ale nie dajemy się ponieść emocjom i lecimy dalej Swoje.
Na pierwszej Strefie Zmian zostawiamy rowery i po zebraniu kompletu w BnO, lecimy z buta 8 km na Etap Kajakowy zaliczając po drodze kolejne Zadanie Specjalne ? strzelanie z łuku do tarcz. Sprawnie docieramy do drugiej Strefy Zmian, gdzie posilamy się przed wyruszeniem na rzekę. Otrzymujemy przygotowane przez organizatora kajaki, wiosła, kamizelki asekuracyjne i płyniemy. Organizator ostrzegał że na rzece jest trudno i odcinek 7 km może nam zająć nawet 3 godziny. Pamiętając że sporo walki nas czeka na rzece Łeba, zaciskamy zęby i trzymamy tempo. Na Łebie co chwilę przenoska, slalom gigant między drzewami, pod drzewami, nad drzewami i tamami bobrów. Niektóre odcinki były tak płytkie że przemieszczaliśmy się na ?gondoliera?, a czasami i on nie pomagał i musieliśmy się ewakuować z kajaka i ciągnąć go za sobą.
Ostatecznie Etap Kajakowy zajął nam trochę ponad 2 godziny. Na końcu ostatnia Strefa Zmian ? czekają na nas rowery, mała energetyczna szama i suche ciuchy. Szybko wcisnęliśmy w siebie potrzebne kalorie i wskoczyliśmy w suche rzeczy i jak nowo narodzeni ruszyliśmy na ostatni etap.
Rower to nasza mocna strona i wiedzieliśmy że uda nam się ukończyć wyścig w limicie czasu jeśli nie nadarzy się żadna nieplanowana przygoda, pytanie tylko na którym miejscu. Początek odcinka rowerowego to wjazd na najwyższe wzniesienie w okolicy 219 m n.p.m (Jelenia Góra) gdzie czekało przedostatnie Zadanie Specjalne ? sygnalizacja chorągiewkami alfabetem Morse?a. Po kilku chwilach rozszyfrowaliśmy hasło: ?NAPIERAJCIE DALEJ? ? jak odczytaliśmy, tak zrobiliśmy! Na zjeździe już zastała nas ciemność, a dobre oświetlenie na rowerze daje +100 do wszystkiego :). Etap rowerowy pokonywaliśmy w samotności, nikt za nami, nikt przed nami ? ciągle nasuwało się pytanie ?ciekawe jak nam idzie??. Na punkcie kontrolnym w okolicznych Lubonicach gdzie wspinaczka po drabince alpinistycznej pod starym mostem kolejowym była ostatnim Zadaniem Specjalnym, okazało się że jesteśmy na 3 pozycji! Nic dodać, nic ująć.
(Więcej niż 2 ekipy były przed nami na mecie ale nie mieli jednego punktu kontrolnego)
Z zaciśniętymi zębami goniliśmy po ostatnie 2 punkty ale nie udało nam się dogonić zespołu przed nami.
META!
12 godzin 20 minut. ? 3 miejsce !
Przywitał nas kierownik rajdu, pogratulował i zaprosił na ciepły posiłek. Jeszcze długo po dotarciu na metę rozmawialiśmy z innymi zespołami i co jakiś czas dołączali do nas kolejni. Wszyscy bardzo zadowoleni i uśmiechnięci bez względu na wyniki.
Debiut naszego Test Teamu w Adventure Race okazał się bardzo szczęśliwy. Miejsce na podium zawsze bardzo cieszy ale najbardziej byliśmy dumni w realizacji naszego pierwotnego planu.
Zrobiliśmy Swoje !
Sprzęt wykorzystany w Rajdzie:
KajBag 50 – świetnie sprawdził się jako worek na sprzęt w strefach zmian.
Kajbag 30 – spakowaliśmy w nich nasze plecaczki biegowe na etap kajakowy. Dzięki nim na ostatnim etapie wszystko było suchutkie ;).
Honer 0,7 – nie ma to jak ciepła kawa na przepaku! Kofeina i ciepłe orzeźwienie.
Headgear – W każdym przepaku i na zapas w plecaku mieliśmy chustki wielofunkcyjne. Mokre należy szybko zamieniać na suchą ? szkoda aby ciepło uciekało.
Skarpety HIKE KEVLAR – 2 pary wygodnych i mocnych skarpet to podstawa. Stopy to chyba najważniejszy element takich rajdów.
Polar AIR GUIDE – po niespełna 13 godzinach napierania miło jest się wtulić w coś ciepłego i mięciutkiego.
Śpiwór FINMARK – dobry sen przed i po rajdzie mamy jak w banku!