Życie to przygoda, własnymi wyborami wyznaczasz ścieżki, którymi zmierzasz w nieznane. Czy na tej drodze spotkasz Niedźwiedzia Polarnego, znajdziesz pierwszego kokosa na tropikalnej wyspie, czy spędzisz tydzień w środku zamieci śnieżnej na Antarktydzie zależy tylko od Ciebie.
„(…) Tak mijały kolejne dni, z których jeden szczególnie zapadł wszystkim na długo w pamięci. Po pamiętnej międzynarodowej grze w wyrazy, gdzie wraz z chłopakami z Rosji, dumnie reprezentując Eastern Block, zajęliśmy wysokie czwarte miejsce, organizatorzy stawali się coraz bardziej nerwowi. Mimo późnej pory, bo było po kolacji, przemieszczali się z miejsca na miejsce, aż w końcu Karolina napisała na tablicy, żeby sprawdzić mocowania namiotów i pochować wszystko do środka, bo nadciąga sztorm. Była do tego stopnia zdenerwowana, że kazała załodze bazy sprawdzić wszystkie namioty, oraz zdemontować drogowskaz, który stał w centralnym miejscu obozu. Zapowiadało się ekstremalnie, co zresztą było widać za oknem. Nadciągało zło i nie lada wyzwaniem stała się wyprawa do toalety, Pierwszym wyzwaniem było dostrzeżeniem samej toalety, kolejnym dojście do niej, a ostatnim otworzenie drzwi. Doszło do takiej sytuacji, że w pewnym momencie załoga zabroniła jakiegokolwiek wychodzenia z kuchennego namiotu. Wiatr urywał głowy, a jego podmuchy dochodziły do 44 węzłów, czyli ponad 80 km/h. To sporo szczególnie mając w perspektywie noc w namiocie usytuowanym na lodowcu Unii. (…)
Obudziłem się po 2 w nocy. Namiot trząsł się na wszystkie strony. Furczał, hałasował i zacząłem w głowie ustalać procedurę ratunkową na wypadek, gdyby odleciał, a ja razem z nim. w Głowie zwizualizowałem potencjalną sytuację i doszedłem do wniosku, że jestem w czarnej dupie. Zakładając, że wiatr w najmniej spodziewanym momencie poderwałby namiot do góry, musiałbym jakimś cudem ubrać buty, które stały pod łóżkiem, założyć kurtkę, rękawiczki, odpiąć rzep, zamek i kolejny rzep, po czym ewakuować się poza namiot. Nie sądzę żebym temu podołał, więc pogodziłem się z myślą, że zwiedzę jakąś szczelinę albo obudzę się w Australii. Wyjąłem komórkę, nakręciłem ostatnią wolę, po czym obserwowałem, jak stojący po środku stolik przewraca się na środek namiotu. Tak wiało.”