Podróż z Paulą i Szybkim

Test sprzętu Fjord Nansen

Dziś chcemy opowiedzieć o czymś wyjątkowym – podróżniczych wspomagaczach, które trafiły w ręce dwóch zapalonych podróżników, Pauli i Szybkiego. Wiemy, że podróże to nie tylko punkty na mapie, ale także emocje, które towarzyszą nam przy każdym kroku. Dlatego oddaliśmy im kilka naszych produktów, mając nadzieję, że uczynią ich podróże jeszcze bardziej wyjątkowymi. Przygotujcie się na pasjonującą wyprawę przez świat z turystycznym sprzętem, który stał się nieodłącznym elementem ich przygód!

Sieeeeemanko! 😁 Jak wiecie lub nie wiecie, od kilku miesięcy testujemy sprzęt przekazany nam od firmy Fjord Nansen. Sprawdziliśmy go wśród niegościnnych fiordów Norwegii oraz na naszych sudeckich szlakach.

Co z tego wyszło? Czy możemy polecić szpej tej firmy?

🤔 Zobaczcie sami! (o ile lubicie dużo czytać 😂)

I choć to artykuł sponsorowany przez firmę Fjord Nansen, zadbaliśmy, abyśmy jak zawsze mogli być obiektywni i mamy to w umowie na piśmie! Poniżej znajdziecie nasze SZCZERE opinie o produktach, nie w pełni słodkie! 😅

Gdy ogłosiliśmy współpracę pojawiły się różne komentarze: jedni Szybcy Podróżnicy mówią, że to sprzęt średniej jakości, inni mówią, że używają i im się sprawdza… A jak jest z nami? 👇

Warto nadmienić, że pomimo skandynawsko brzmiącej nazwy, jest to polska firma i miło nam, że rodzimy biznes się tak fajnie rozkręcił. Przechodząc do konkretów, oto produkty, których po prostu potrzebowaliśmy, poprosiliśmy o nie „Fjord Nansena” i była okazja, aby je przetestować:

SZYBKI: Namiot Rekvik III NG

 

To 3 osobowy namiot z dwoma przestronnymi przedsionkami. Potrzebowaliśmy go, ponieważ nasza dotychczasowa dwójka była zwyczajnie za ciasna dla dwóch osób z plecakami (choć znacznie lżejsza). Ogólnie, jest tak, że namioty dwuosobowe to dla wędrowców tak naprawdę komfortowe jedynki, a dla par polecamy namioty trzyosobowe. Gdy aura nie sprzyja, fajnie jest mieć sprzęt w środku.
I jak spisuje się Rekvik jako namiot dla pary? Absolutnie rewelacyjnie! Sypialnia o wymiarach 215×165 cm jest zdecydowanie wystarczająca na dwie osoby, plecaki i trochę bałaganu. Chociaż musimy przyznać, że praktyce sypialnia jest trochę krótsza. Szybki ma 180 cm wzrostu i było dla mnie w sam raz. Dla osoby o wzroście powyżej 190 cm, może być za ciasno.
W namiocie jest mnóstwo kieszeni na telefony, latarki, jedzenie, czy inny sprzęt podręczny. A drzwi do sypialni, to absolutny majstersztyk! Mają zamek praktycznie dookoła nich, więc można je rozpiąć do końca, zwinąć w kulkę i ciepnąć w kąt namiotu, dzięki czemu materiał totalnie nigdzie się nie majta, a jednocześnie nie trzeba go za każdym razem zwijać i przyczepiać po bokach wejścia, jak w standardowych namiotach.
Daje to swobodny dostęp do dwóch przedsionków, które są chyba największym plusem tego namiotu. W jednym przedsionku mieściły nam się dwa duże plecaki, para butów i jeszcze zostawało miejsce na gotowanie na kuchence. Absolutnie rewelacyjny temat!

W komfortowy sposób przeżyliśmy w tym namiocie kilka ulew i ani nie czuliśmy się ściśnięci jak w trumnie, ani nic nie ciekło. W specyfikacji wodoodporność tropiku to 3000 mm słupa wody, czyli niedużo. Ale o dziwo nawet podczas mocnego deszczu nie było żadnego problemu z puszczaniem wody, czy to przez materiał, czy to przez szwy. Podłoga również trzymała się dobrze. Bałem się o to, ale dało radę.
Waga tego namiotu, to 2,5 kg, także zdecydowanie nie jest to ultralight! Dla wielu jest to wielki minus. Naszym zdaniem zdecydowanie nie jest to namiot do dźwigania w terenie przez jedną osobę! Ale po podzieleniu pakunku na pół (Paula nosiła śledzie i pałąki, Szybki tropik i sypialnię), na łebka wychodziło średnio 1,25 kg, co już tak straszne nie było.
Podsumowując, zdecydowanie polecamy ten namiot jako bardzo komfortową dwójkę w teren. Trzy osoby z plecakami np. w samochodzie też się w nim dobrze wyśpią. Dla 3 osób ze sprzętem może być już przyciasno.

PAULA: Mata samopompująca ENMO LIGHT

 

Od zawsze chodziłam z tradycyjną karimatą, ale przy ostatniej przeprowadzce i przechowywaniu w garażu dobrały się do niej myszy. Sprytnie poszatkowały jeden brzeg karimaty tak, że nie nadawała się już do użytku. Wyjazd do Norwegii zbliżał się wielkimi krokami, więc zaczęłam się rozglądać za nowym systemem do spania. Próbowałam różnych materaców, ale nie było mi na nich zbyt wygodnie, więc padł pomysł zakupu maty samopompującej. Miałam dwa założenia – ma być lekka i niezbyt dużej objętości.
Mata od Fjorda Nansena spełniła oba. Ogromnym jej plusem jest waga! Większość mat jest dość ciężka, a tutaj mamy tylko 580 g. To podobnie lub niewiele więcej niż materac, a dla mnie znacznie wygodniej. Waga jest niska, ponieważ karimata jest dość wąska na dole, co może być dla wyższych osób problemem, ale podkładając dodatkowo poddupnik w okolice nóg, mamy idealną przestrzeń do spania. Kolejnym plusem, jest to, że kompresuje się ona do niewielkich rozmiarów pakunku.
Przy zakupie trzeba pamiętać, że jest to mata dla krótkich osób, ale spokojnie mają też większe rozmiary pośród innych modeli mat, więc możecie dopasować wymiar do siebie.
W Norwegii spełniła swoje zadanie – dobrze izolowała od gruntu, a przy tym niwelowała małe nierówności podłoża. Dla mnie jak najbardziej na plus, na stałe zagości w moim ekwipunku przy namiotowych wyjazdach.

SZYBKI: Termos HONER 0,7 l

 

Od dawna szukałem termosu dla siebie. Zima nadchodziła, a mój stary termos kupiony w jakimś markecie, rozleciał się (mechanizm otwierania na klik się rozpadł). Przy okazji współpracy z Fjord Nansenem zaopatrzyłem się w Honera zamykanego na zakrętkę bez klika (takie termosy dłużej trzymają ciepło, bo zakrętka lepiej izoluje). Miałem go już na kilku wypadach w temperaturach 0-5°C i jestem z niego zadowolony. Herbata była gorąca cały dzień, (nawet, jak zostawało jej w termosie niewiele), a zakrętka okazała się w użytkowaniu równie wygodna, co klik. Wystarczy ją lekko poluzować, nie odkręcać do końca i herbata płynie przez gwint bez problemu. Jednocześnie nigdy nie zdarzyła mi się nieszczelność. Zdecydowanie mogę polecić ten termos!

 

RADA dla użytkowników termosów wszelkich marek – noście je wewnątrz plecaków, nie w siateczce po boku jak butelkę wody, to będą znacznie dłużej trzymać ciepło.

SZYBKI: Kubek tytanowy JACON TITANIUM CUP 400 ml

 

Poprosiłem Fjord Nansena o ten kubek, bo mój dotychczasowy kubek nie ma pokrywki. Zawsze kombinowałem z przykrywaniem go czym popadnie – paczką liofilizatu, mapą, sreberkiem po czekoladzie itp. Było to niewygodne i kilka razy doprowadziło do wywrócenia kubka podczas gotowania wody. Gdy zobaczyłem tytanowy kubek z pokrywką, o idealnej dla mnie pojemności, nie mogłem się oprzeć. Czy jestem zadowolony? Trochę tak, trochę nie. Kubek jest wręcz absurdalnie lekki i po wzięciu go w dłoń w ogóle nie wierzyłem, że trzymam metalowy kubek. Praktycznie nic nie waży. A pokrywka znacznie przyspiesza gotowanie wody.
Jednak – po pierwsze pojemność 400 ml ma po wypełnieniu absolutnie po brzegi, także w praktyce pojemność użytkowa to jakieś 350 ml. Drugi mały minus, to wymiary normalnego kubka. Jest wygodny, nie zrozumcie mnie źle, ale po tym, jak odkryłem, że w niektóre kubki turystyczne o tej samej pojemności wchodzą 100 g kartusze z gazem, robienie kubków w jakimkolwiek innym wymiarze jest dla mnie błędem.
Mimo wszystko chętnie i z przyjemnością cały czas używam tego kubka i zamiast butli z gazem upycham do niego herbatę, także nie ma tego złego. Dla osób chcących mieć ultralekki kubek do końca życia (tytan to niesamowicie odporny materiał), jest to dobry wybór.

PAULA: Menażka TOLLA 900 ml

 

Moja stara menażka pamiętała jeszcze czasy harcerskich obozów moich rodziców, dlatego to był najwyższy czas na zmianę ekwipunku. Fiord Nansen zaoferował mi lekką, a jednocześnie bardzo pojemną 0,9 l menażkę. To był strzał w dziesiątkę!
Dzięki pokrywce, która szczelnie przykrywa garnek woda gotuje się szybko i spokojnie wystarcza jej na dwie duże herbaty lub zalanie dwóch liofilizatów. Pojemność idealna dla dwóch głodnych turystów. Możemy pokrywkę też wykorzystać jako małą patelnię lub talerz. W ofercie mamy też inne rozmiary menażek, więc myślę że każdy znajdzie coś dla siebie.
Produkt sprawdził się idealnie podczas podróży po Norwegii. Pomimo swojej lekkości wyprodukowany jest z wytrzymałego aluminium więc nie straszne mu transporty samolotami i rzucanie bagażem, menażka się nie odkształca.
Zaletą są metalowe, składane rączki, które się nie nagrzewają podczas gotowania i dzięki którym możemy swobodnie manipulować garnkiem. Jednocześnie nie zabierają nam one miejsca w plecaku. Moim zdaniem dużym plusem jest siateczkowy woreczek, dzięki któremu możemy spakować menażkę, wypełnioną jakimś prowiantem i mamy zgrabny pakuneczek, który nie rozsypie nam się w plecaku.

PAULA: Mapnik MAP CASE APNE

 

Po raz pierwszy zobaczyłam ten produkt rozpoczynając kurs przewodnicki. Szybko zrobił furorę wśród przyszłych przewodników, pomyślałam że też chciałabym go przetestować i…mam i ja!
Jako przewodnik, jestem zwolennikiem posiadania przy sobie mapy papierowej, oprócz nawigacji w telefonie, co też bardzo Wam polecam. Czasem elektroniczny sprzęt potrafi wysiąść, a mapa papierowa nigdy Was nie zawiedzie. Zwłaszcza tak szczelnie opakowana w mapnik od Fjorda Nansena. Jest on odporny na warunki atmosferyczne, więc spokojnie możemy sprawdzić swoją pozycje na mapie nawet podczas deszczu.
Moje oczekiwania zostały spełnione, mapnik zabieram ze sobą na każdą wycieczkę. Dodatkowym plusem jest kieszonka, w której możemy schować telefon, jeśli nie mamy kieszeni (częsty problem Kobiet). Mapnik jest kompaktowy składa się na pół, dzięki czemu nie majta się nawet przy dużym wierze i ma regulowany pasek, więc możemy dostosować go do swojej wysokości i ilości warstw odzieży, którą mamy akurat na sobie.

SZYBKI: Wodoodporny worek ADVENTURE KAJBAG 35L

 

Mam plecak, który nie jest wodoodporny, a pokrowce na plecaki nigdy się dla mnie nie sprawdzały. Zawsze przepuszczały wodę, gdy deszcz zacinał od boku. Jestem więc fanem drybagów wsadzanych do plecaka, aby bagaż pozostał suchy niezależnie od warunków. Do tej pory używałem tanich chińskich drybagów, które bardzo szybko zaczęły się drzeć, a klamerki od zapięcia popękały. W efekcie nosiłem wszystko w dziurawym drybagu i workach na śmieci. Nie jest to zbyt wygodne… Długo się wzbraniałem przed porządnymi gumowanymi drybagami, bo daleko im do ultralight. Są po prostu ciężkie.. Ale jak dają, to stwierdziłem, że przetestuję. I wiecie co?
Jest to dla mnie odkrycie roku! Cóż za cudowny stan psychiczny, jak idę podczas ulewy i nie zastanawiam się, czy mój śpiwór będzie suchy, czy może jednak złapie wodę! Ahhhh, absolutna stuprocentowa gwarancja wodoszczelności przez lata, warta jest każdego grama. Drybag Adventure Kajbag jest wykonany z grubego gumowanego materiału, jest mocny, wręcz trochę sztywny i nie boję się, że przetrze się z czasem użytkowania.
Każdemu szukającemu pewnego sposobu na zabezpieczenie ekwipunku, polecam! Drybag 35L w sam raz wchodzi do mojego plecaka 40L.

SZYBKI: Wodoodporny worek DRY BAG LIGHT 10L

 

Drybaga 10L używam jako organizera na jedzenie. Mam przetestowane, że w taką objętość wchodzi racja żywnościowa na 4 dni i graty typu kubek, nóż, kuchenka. Mój poprzedni drybag z chin szybko się zużył, a klamerka się połamała. I tak go używałem, ale o jakiejkolwiek wodoodporności można było zapomnieć, a czasem trzeba go zostawić na noc poza namiotem, aby nie kusić dzikich zwierząt.
Dlatego zdecydowałem się na nowy drybag jako organizer na jedzenie. Co mogę o nim powiedzieć? Jest bardzo lekki, wykonany z cienkiego materiału typu ripstop. Klejone szwy zapewniają wodoodporność.
Jednak dotyka go klątwa każdego sprzętu ultralight – wraz z redukcją wagi, zmniejsza się jego wytrzymałość. Coś za coś. Po kilku miesiącach użytkowania pojawiły mi się w nim pierwsze dziury i przetarcia i drybag już na pewno nie jest dry.
Ale jest to nieuniknione przy jakimkolwiek ultralekkim worku wykonanym z poliestru. Dalej go używam, bo do trzymania tam jedzenia, wodoodporność nie jest taka ważna. Klamerka jest z bardzo dobrego plastiku, który nie staje się łamliwy w niskich temperaturach, więc myślę, że posłuży mi jeszcze kilka dobrych lat. Ale elektroniki, czy śpiwora bym w takim worku nie trzymał!

Summa summarum, ekwipunek od Fjorda Nansena sprawdził się i na stałe zagościł w naszych plecakach. Oczywiście, nie jest to sprzęt idealny, ma swoje wady i nie jest dla każdego, ale tyczy się to absolutnie każdego ekwipunku na rynku. Każdy musi zdecydować za siebie. Nam się podoba! 🥰.

  • search