Test - namiot Tordis I na Islandii
„(…) Zacząłem na poważnie zastanawiać się nad tym, w jaki namiot mam się zaopatrzyć. Planowałem wędrówki, na które nie wystarczy kilka godzin, a nocowanie na łonie natury w niesamowitym otoczeniu, to jedna z największych atrakcji, jaką może zaoferować Islandia. Pierwsza firma, która przyszła mi do głowy to Fjord Nansen.” – to wstęp do testu naszego namiotu, który pochodzi ze strony zbigniewwu.
Namiot, który nie boi się deszczu
Przeglądałem ofertę Fjorda i po chwili na oku miałem już tylko dwa modele – najnowszy, lżejszy Tromvik I i trochę cięższy Tordis I. Padło na cięższą o 300g jedynkę. Po pierwsze, Tordis ma tropik dużo bardziej odporny na deszcz – materiał zapewnia wodoodporność na poziomie 5.000 mm, a co najważniejsze – namiot spokojnie można rozłożyć w deszczu. Stelaż znajduje się całkiem na zewnątrz, i dopiero do niego podczepiamy tropik – dzięki czemu w ulewie możemy spokojnie rozłożyć zewnętrzną warstwę, a w środku zająć się rozkładaniem suchej i przyjemnej sypialni. Nie udało mi się znaleźć namiotu jednoosobowego z takim samym lub wyższym poziomem odporności na deszcz w budżecie do 1000 zł – a o deszcz i wiatr na Islandii chodzi najbardziej. Zwłaszcza na południu, gdzie częściej pada, niż nie pada.
Co dostajecie?
Sam namiot składa się z kilku elementów. Ważący 480g stelaż, który rozkłada się doskonale (jeśli miałeś do tej pory styczność jedynie z tańszymi produktami, na pewno docenisz lekkość stelaża i małe magnesy w środku, które znacząco przyspieszają rozkładanie szkieletu). Konstrukcja jest specjalnie wyprofilowana i posiada dodatkowy, mały maszt po środku, który pozwala podnieść ściany sypialni prawie do pionu. W zestawie otrzymamy osiem lekkich, aluminiowych śledzi. Na początku wydawały mi się one mało solidne, ale dają radę bez problemu. Gdy rozbijałem namiot na twardym, skalistym podłożu w okolicy lodowca, musiałem wbijać śledzie sporym kamieniem – po walce elegancko wbiły się w nieprzyjemny teren, żaden nie wygiął się ani o milimetr. Ostatnie dwa elementy to materiały sypialni oraz tropiku. Łączy się je wewnątrz przy podłodze za pomocą plastikowych klamerek, i są to jedyne elementy namiotu, o których żywotność miałbym małe obawy, choć przez cały czas użytkowania nic złego mnie nie spotkało.
Jak to wygląda w praktyce?
Namiot nie należy do najlżejszych. Jedynka waży 1900g – nie jest to zły wynik, ale na rynku możemy znaleźć lżejsze odpowiedniki – niestety o dużo gorszej wodoodporności.
Rozkładanie jest dość intuicyjne, namiot nie ma skomplikowanej budowy, i już za pierwszym razem można go bezproblemowo, szybko rozstawić.
W środku jest wystarczająco dużo miejsca dla jednej osoby nawet z dość dużą ilością sprzętu. Po rozłożeniu całego ekwipunku do spania zostanie nam trochę luzu w sypialni, a do tego do dyspozycji mamy dwa przedsionki – jeden przy wejściu i drugi z drugiej strony sypialni (niedostępny z zewnątrz). W tropiku znajduje się też jeden dodatkowy lufcik, który możemy uchylić, gdy boimy się nadmiaru wilgoci w środku.
Sypialnia zbudowana jest z cienkiej siateczki (podłoga nylonowa, o wodoodporności trochę wyższej od tropiku – 6.000 mm), a wentylacja w namiocie jest bardzo dobra.
Materiały, z których wykonany jest namiot sprawiają wrażenie bardzo mocnych – Tordis został zaprojektowany, by móc zabrać go w miejsca, w których inne, lżejsze namioty byłyby bardzo narażone na rozdarcia (ostre kamienie, szyszki itp.).
To, co było dla mnie miłym zaskoczeniem to fakt, że namiot jest… cichy. Mimo braku odciągów (jest tylko jeden), namiot jest naprawdę fajnie naprężony po rozłożeniu, dzięki czemu podmuchy wiatru prawie w ogóle nie przeszkadzają. Bardzo miła odmiana po dwuosobowym namiocie, który miałem ze sobą w Izraelu, gdzie każdy, nawet najlżejszy podmuch powodował hałas porównywalny z machaniem folią NRC.
Podczas wędrówki deszcz padał kilka razy, co nie zaskakuje na Islandii ;-). Nie miałem okazji nocować w kilkugodzinnej ulewie, ale nawet przez moment nie martwiłem się, że namiot przemoknie.
Warto czy nie warto?
Namiot Tordis I (dostępny jest również Tordis II – dla dwóch osób, 2700g) kosztuje obecnie 860 zł i w mojej opinii jest wart każdej złotówki. Sprawia wrażenie naprawdę wytrzymałego. Nie miałem z nim żadnego kłopotu. Islandzkie wiatry nie stanowiły dla niego problemu (choć uczciwie przyznam, że nie zdarzyło mi się spać w jakiejś potężnej wichurze czy sztormie), jest wygodny, niezbyt ciężki, i co najważniejsze – deszcz mu nie straszny. Twoim celem Norwegia? Islandia? Chcesz spokojnie rozbić namiot w niespodziewanym deszczu? Potrzebujesz niedużego, wygodnego namiotu, z wystarczającą ilością miejsca na kupę sprzętu, który targasz na plecach?
Nie chcesz się martwić, że zwieje Cię razem z namiotem, albo obawiać się, że rano obudzisz się w wielkiej kałuży?
Takie pytania zadałem sobie, gdy przeczesywałem internet w poszukiwaniu namiotu dla siebie. Wybrałem Fjorda Nansena i Tordis I, i po kilku nocach na Islandii jestem bardzo zadowolony i czuję, że zwiedzimy razem jeszcze niejeden kraj z zimnym, mokrym i nieprzyjaznym klimatem.