Tomasz Kurczaba – fotograf, geograf oraz doświadczony polarnik i podróżnik, który swoje umiejętności testował podczas licznych wypraw. Brał udział w 44. i 49. Wyprawie Antarktycznej oraz pełnił rolę kierownika 47. Jego doświadczenie w trudnych warunkach polarnych sprawia, że jest autorytetem w dziedzinie sprzętu, który potrafi sprawdzić się w najbardziej wymagających sytuacjach. Tomasz ma solidne podstawy, by ocenić, co naprawdę działa w trudnym terenie. Jego opinie o sprzęcie to cenne wskazówki, które z pewnością pomogą niejednemu podróżnikowi. Dlatego, poprosiliśmy go, aby sprawdził nasz materac Trekker NG oraz hybrydę kołdry i śpiwora Quilt Puchowy Arran 420 podczas swojej wyprawy do Norwegii i podzielił się z Wami swoją opinią.
Ucieczka przed upałami – Norwegia jako cel wyprawy
Środek upalnego lata w Polsce oznaczał szybki transport w zimniejsze miejsce, by odetchnąć od upałów. Wybór padł na środkową Norwegię i ukryte za górami skarby w postaci lodowców. Masa wody zatrzymana w pozornym bezruchu skrywa historię naszej planety. Plan był prosty – w ciągu dnia spacerować po lodzie, w nocy szybka, komfortowa drzemka i powtórka z rozrywki. Dotarłem do Oslo w połowie sierpnia, pożyczyłem od przyjaciela śpiwór i udałem się na wyjazd. Droga wiła się po zboczach okolicznych wzniesień, między polami i wzdłuż jezior. Na te kilka dni biwaków do dyspozycji miałem Materac Dmuchany Trekker NG oraz dla mnie nowy typ śpiwora, Arran 420 Quilt. Ten zestaw miał być dla mnie komfortowym kompletem do spania. W moich wariantach były trzy opcje: spanie pod namiotem, pod chmurką, a przy totalnej pogodowej zapaści – w samochodzie.
Pierwsze wrażenia – Trekker NG i Arran 420 w akcji
Harmonogram pomysłów od początku zmienił się o 180 stopni. Już pierwszej nocy, zmęczony po długiej powolnej jeździe, przystanąłem na parkingu przy ogromnym jeziorze i położyłem tylne fotele w pożyczonym samochodzie. Pompowanie materaca zajęło mi 15 sekund, dzięki dołączonej do zestawu pompce, co uważam za cudowny wynik. Uchyliłem okno, przykryłem się quiltem i zasnąłem. Noc minęła w komfortowych warunkach, a materiał Arrana Nylon 10D bardzo miło przylegał do ciała. Temperatura była względnie wysoka, bo do lodowca trochę jeszcze brakowało.
Komfort, funkcjonalność i system pasków – odczucia wobec nowego rozwiązania
Kolejny wieczór spędziłem z uśmiechem na ustach, ponieważ przeszedłem najtrudniejszą trasę Via Ferraty w Norwegii – Ragnarok. Wykąpałem się w jeziorze, a potem, czysty i zrelaksowany, rozłożyłem namiot i przygotowałem się do zasłużonego odpoczynku. Tym razem przygotowałem się lepiej, bo w przedłużeniu moich nóg spływał lodowiec. Materac nadmuchałem błyskawicznie, ale tym razem założyłem na nim paski z plastikowymi klipsami od Arrana. Ten śpiwór to na chłopski rozum coś w rodzaju kołdry z możliwością spięcia dołu, tak żeby nogi były załapane w jedność. Arran nie posiada pleców, a dzięki zintegrowaniu go z materacem poprzez paski, ilość izolacji z pleców, która i tak jest zgniatana przez ciało, została przeniesiona w inne partie śpiwora. Osobiście byłem sceptycznie do tego nastawiony, bo jako konserwatywny użytkownik, uważałem, że jednolite opakowanie ciała daje skuteczną ochronę. Wszedłem już do zamontowanego baga i dałem szansę. Rano obudził mnie trzask lodowca, ale przez całą noc nie myślałem o niczym, gdyż ten system dał radę. Spało się dobrze.
Praktyczny zestaw – wygoda w każdym detalu
Śpiwór spakowałem do małego kompresyjnego worka, materac również, cały komplet zajmuje bardzo mało miejsca, a przy tym niewiele waży. Waga kompletu to niespełna 850g, mniej niż litr wody, a możemy spokojnie spać w warunkach do -1°C. Moja historia powtarzała się każdego dnia dokładnie tak samo: lodowiec w dzień, a po tym jak już zmasakrowałem nogi, wracałem na nocleg. Bardzo podoba mi się możliwość otwarcia spodu śpiwora, tak żeby można było wystawić butki i patrzeć na widoki. Bardzo często podczas poranków lubiłem stać i patrzeć się w przestrzeń. Przed sobą widziałem lodowce, góry i jeziora. Taki krajobraz mega napawał mnie do działania, ale również do kontemplowania nad życiem. Czasem, gdy wiatr zawiał zimne powietrze, dostawało się w zakamarki śpiwora, co szybko wyziębiało moje ciało. Dużym plusem jest taka otwarta konstrukcja, gdyż można podwinąć „kiecę” i przejść się w dogodne miejsce, by znów opuścić materiał i napawać się pięknem.
Materac Trekker NG – lekki, wytrzymały, ale…
Podczas jednego trekkingu na lodowiec, stwierdziłem, że będzie on taki chilloutowy. W związku z planowanym wypoczynkiem zabrałem Materac Trekker NG na lód. W połowie przejścia znalazłem idealne miejsce na rozłożenie leżaka. Oczywiście takiego drewnianego nie miałem, więc w wyprofilowanym fragmencie lodowca postanowiłem położyć materac. Początkowo bałem się, że przebiję ostrymi zębami raków, ale po dość bezpiecznych ruchach położyłem się już na nadmuchanym materacu. Lód bywa dość szorstki, więc by w 100% zadbać o bezpieczeństwo materaca, zminimalizowałem swoje ruchy, ale tylko na chwilę. Z każdą sekundą nabierałem jednak pewności siebie, co za tym szło – więcej się ruszałem. Materac wytrzymał godzinę odpoczynku, materiał Nylon 20D okazał się bardzo wytrzymały. Materac nie jest zbyt gruby, co sprawia, że przy siadaniu niestety nie izoluje on najlepiej od zimnego gruntu, lecz kiedy położymy się całym ciężarem, konstrukcja materaca i tak unosi nas nad ziemią
Lekki, kompaktowy i funkcjonalny
Podsumowując, podczas tygodniowego wyjazdu do centralnej Norwegii, używałem kompletu do spania Arran 420 oraz Trekker NG. Zestaw ten sprawdził się dobrze i dał wystarczający komfort do spania w warunkach wiosennych (polskiej wiosny). Temperatura powietrza wahała się w okolicach od 5°C do 12°C. Zestaw jest bardzo lekki i kompaktowy. Quilt znajduje zastosowanie w terenie wraz z materacem jako całość. Konstrukcja śpiwora jest zbliżona do kołdry, co pozwala na szersze spektrum działania w wyższych temperaturach, a konstrukcja materaca umożliwia spanie w wiosennych warunkach. Przejazd przez lodowy świat Norwegii centralnej to była czysta przyjemność, pomimo bardzo wysokiego mandatu za nieznacznie przekroczoną prędkość.